|
|
|
|
aaa4
Nie nabija :(
Dołączył: 24 Maj 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Śro 9:57, 24 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
-Aby, popatrz, kochanie - i oboje spojrza na zachod.
-Tam bylo slonce - powie Aby, wskazujac na srodek jasnego obszaru wciaz jeszcze udekorowany bladorozowym wachlarzem ledwo widocznych w pozlocie nadmorskiego nieba promieni.
-A to jest cien Ziemi - powie ona, spogladajac na niebieskawa smuge mroku ciagnaca sie od gor na wschodzie i znikajaca w glebi nieba dokladnie nad nimi.
-O rany! - mowi zachwycony tym wszystkim Aby i wywija sie z uscisku. - Patrz, tam jest jeszcze wieksza kloda! - I juz go nie ma.
-Gdy wrocisz, rozpalimy ognisko! - wola ona, sprawdzajac, czy ma w kieszeni zapalki. Siada na cieplym piasku i patrzy, jak swietlisty wachlarz znika z wolna za mroczniejacym horyzontem. Fale zalamuja sie w regularnych odstepach, w kazdej chwili sunie ich do brzegu szesc lub siedem. Nie sa bardzo halasliwe, ale i tak tlumia niemal wszystkie inne odglosy plazy procz rzadkiego krzyku ostatnich, wieczornych mew. Dzis nikt inny nie pali tu ogniska. Nikt nie przechadza sie tuz nad woda.
Slyszac rytmiczne dudnienie, mysli najpierw, ze to helikopter albo patrol Strazy Przybrzeznej, i patrzy na poludnie, szukajac ciemnej kropki na tle nieba, ale katem oka zauwaza, ze cos porusza sie znacznie nizej, wzdluz linii zalamujacych sie fal, i slyszy coraz glosniejsze lup-lup-lup kopyt uderzajacych o twardy, mokry piasek. Kon wyciaga szyje w pelnym galopie, jezdziec pochyla sie do przodu, chociaz jedzie na oklep... Piekny to widok, gdy ich polaczone sylwetki przemieszczaja sie na tle lsniacego piasku, cudowny jest ten dziki rytm, a ile odwagi wymaga taka jazda bez siodla! Zmierzaja na polnoc, niknac z wolna w nasiakajacej zmierzchem mgielce zbierajacej sie u granicy morza i ladu. Alez widok! Chcialaby, zeby centaur zawrocil i raz jeszcze przegalopowal pomiedzy piaskiem i morzem, swiatlem dnia i ciemnoscia. I wkrotce dolatuje ja z polnocy rytmiczne lup-lup-lup, chociaz bardziej czuje to, niz slyszy, i nisko snujaca sie mgla przybiera ksztalt konia i jezdzca, teraz w lekkim cwale. Zwalniaja, skrecaja nieco i zwyklym juz krokiem zblizaja sie do niej przez piasek. Zatrzymuja sie. Kon unosi leb, potrzasa nim. Ma tylko proste wedzidlo ze sznurka i pojedyncze wodze.
-Widzialem, jak rozpalasz ogien - mowi jezdziec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|